Lat 6 trwają studia medyczne. Gdzieś pośród ważnych przedmiotów przyszli lekarze uczą się wypisywania recept i innej biurokracji. Ale w najśmielszych przewidywaniach nie przychodzi im do głowy, że tym właśnie będą się zajmować przede wszystkim

 

Tymczasem lekarze połapali się, że zamiast leczyć, wypełniają papierki. Niezależnie czy przyjmują w poradniach, czy leczą w szpitalach – ilość czasu spędzanego na wypełnianiu dokumentacji żądanej przez NFZ i inne organy równie niepotrzebne, rozrasta się w geometrycznym postępie. Jednocześnie w identycznym stopniu rośnie ilość zatrudnianych przez wspomniane urzędy pracowników. Coś jeszcze rośnie? Kolejki do lekarza i czas oczekiwania na wizytę. Cala reszta maleje: od realnej możliwości wyleczenia się - do satysfakcji: i pacjenta, i lekarza.

 

https://www.youtube.com/watch?v=t50B0DodUHQ

 

Najnowsza reforma w służbie zdrowia (na dźwięk słowa „reforma” ostatnio przechodzą mnie dreszcze…) „usprawnia” problematyczny temat zakupu medykamentów.

„Żeby żyło się lepiej wszystkim” : lekarzom, pacjentom i farmaceutom.

Te hasło przewodnie pozwoli zrealizować między innymi nowy wzór recepty i nowa lista leków refundowanych. Lekarze „zachwyceni” swoimi nowymi możliwościami, próbują przypomnieć kto jest ubezpieczycielem a kto medykiem, receptę niezgodnie z nowymi przepisami stemplując „Refundacja do decyzji NFZ”. NFZ i inne urzędy na razie świętują, nie do końca więc wiemy co o tym sądzą. Można jednak przypuszczać, że nie bez przyczyny usiłują w swoje obowiązki wmanewrować kogoś innego. Następna uszczęśliwiona grupa społeczna: aptekarze reagują różnie. Niektórzy zamykają apteki, inni nie mają pojęcia ci i za ile sprzedać, kolejni nie wiedzą co robić z nieprawidłowo wypełnionymi receptami, a są tacy, którzy tkwią po uszy w nowej liście leków refundowanych, wklepując ją mozolnie w systemy.

Pacjenci, od lat przyzwyczajani, co bardziej przezorni zrobili zakupy pod koniec ubiegłego roku. Szczęściarze akurat nie chorują. Ci, bezczelni, którzy zachorowali w tym okresie przejściowym, sami są sobie winni. Nikt im nie zagwarantuje realizacji recepty ze zniżką: ani lekarska pieczątka, ani aptekarz, który boi się czy NFZ nie każe mu się potem dokładać.

Pacjent, jak gorący kamień, odrzucany z rąk do rąk, nie ma innego wyjścia - jak cudownie ozdrowieć sam. Bo przecież nasz chory system sam nie ozdrowieje…

 

https://www.youtube.com/watch?v=pt77Q_b-GqU&feature=relmfu%26hl=en%26fs=1%26rel=0%26ap=%2526fmt=18